Wczoraj wieczorem zaniosłam do szafki Młodego wyprane koszulki. Młody mnie zatrzymał i mówi:

„Mama, Ty jesteś taka fajna. Mam najlepszą mamę na świecie.

I już nie bierzesz tak do siebie moich spóźnień do szkoły. Jak wychodzę do szkoły nawet bardzo spóźniony i się z Tobą żegnam, to uśmiechasz się, przytulasz mnie i jest miło. To mi daje taką energię na cały dzień. I wtedy mam taką chęć, żeby się postarać na następny dzień.”

Tylko ja wiem ile kosztuje mnie ten uśmiech. Jednocześnie wiem, jakie to ważne dla mojego syna, czuć się kochanym i akceptowanym. Bardzo to jest trudne uśmiechać się, gdy wszystko aż kipi, żeby wylać i wykrzyczeć, że ZNOWU jest spóźniony. Jednak to bez sensu.

A może zamiast martwić się spóźnieniami, lepiej nie spóźniać się z uśmiechem dla dziecka?

Wasza Małgorzata

Tagi: , , , , , , ,

Odpowiedzi: 6 do wpisu “Uśmiech dla dziecka (nie tylko z ADHD)”

  1. Agata pisze:

    Wzruszylam sie. Masz cudownego syna Malgorzato! :)

    Barbaro… jakbym o swoim czytala! :D dla nich wszystko jest tak samo wazne. Ja sama mimo ze jestem dorosla to nadal mam z tym baaaardzo czesto problem :) i czasem szczerze mowiac daje sie wkrecic w te glupoty i wychodza kwiatki pozniej :D wariatkowo.
    My tez wiecznie spoznieni. WIECZNIE. Ale mysle, ze z mojej winy rowniez niestety. Ostatnio zapomnialam, ze moj maly kosmita ma na 8.00 przeciez… Ciezko jest ogarnac dziecko adehadowe i swoj zakrecony mozg jesli sie takowy posiada. A w rodzinach z adhd tak czesto gesto bywa :) Pozdrawiam zakrecone mamy :)

  2. Barbara pisze:

    Dziękuję za OTUCHĘ! O osiągnięciach dam znać.

  3. Barbara pisze:

    Ojej! Skąd ja to zna! Spóźniamy się, niemal ciągle się spóźniamy! Już właśnie mamy wychodzić, a mój 7 latek mówi że skarpetki niedobre i wpada w szał jeśli zacznę go przekonywać że są ok. To nic nie daje. Ja tez zaczynam się gotować i by wreszcie spokojnie wyjść szybko zmieniam mu te skarpetki, a on jest wściekły, że akurat właśnie teraz na iść do szkoły, a.on przecież jest tak zmęczony. Dodam, bo to paradoks, on lubi tę szkołę. Właśnie dochodzimy do budynku, a on się zatrzymuje,bo…chciał mi coś ważnego powiedzieć. A nie możesz idąc? Pytam. Nie! Odpowiada. Posłuchaj! Zatrzymuję się mimo że już przybierać wszystkie kolory tęczy z powodu zaniepokojenia o kolejne spóźnienie. Słucham- mówię, a on znów w nerwach. – Wytrąciłaś mnie z tematu i nie pamiętam. I tu zaczyna się ryk! Prawdziwy ryk, który chce podkreślić: patrzcie wszyscy jaką przeżywam tragedię. Nie potrafię się uśmiechać, ale… Widzę siebie oczami wyobraźni i osądzam. Co to za mama wiecznie niezadowolona? Wiem na pewno, chcę nauczyć się uśmiechać częściej :)

    • Malgorzata pisze:

      Basiu, ten uśmiech nie jest łatwy. Sama też się go uczyłam. Nie osądzaj się, tylko inspiruj. Nie oglądaj się za siebie. Uśmiechnąć nie możesz się wczoraj. Możesz dzisiaj :)

      Pozdrawiam,
      Małgorzata

  4. Bernadetta pisze:

    Bez sensu, owszem, lecz czasem nie ma mocnych żeby się powstrzymać. Fakt, każdy miły gest jest na wagę złota … nie tylko dla dziecka z ADHD.
    Pozdrawiam:-)

Zostaw odpowiedź do Barbara

*
CommentLuv badge

Spam protection by WP Captcha-Free