Moi Drodzy,

W październiku napisałam na blogu nowy wpis. Nie widzieliście go niestety, ponieważ nie wcisnęłam „Opublikuj” i tak sobie wisiał przez 2 miesiące. Publikuję go teraz dla Was w niezmienionej formie ciekawa Waszych komentarzy.

Pierwszy miesiąc w nowej szkole to tzw. okres adaptacji.

Po okresie adaptacji, liceum Młodego zaprasza na zebranie. Odbyło się wczoraj. Takie zebrania w nowej szkole są dosyć ciekawe, ponieważ nauczyciele znają dziecko od miesiąca i nie wiadomo, czy to za mało, czy już dużo, żeby mieć opinię na jego temat.

W poszczególnych etapach nauki (czwarta klasa szkoły podstawowej, gimnazjum, liceum) chodzę do każdego nauczyciela mojego syna i rozmawiam z nim. Trzeba pójść do każdego, nikogo nie można pominąć. Takie wędrówki dobrze robią na zrozumienie, z kim nauczyciel ma do czynienia i jakie metody stosować, aby proces szkolny był jak najbardziej efektywny.

Jedna z nauczycielek powiedziała wczoraj „Uczymy się siebie nawzajem”. Miała na myśli siebie i Młodego. I dokładnie tak jest, ja również uczę się, z którym nauczycielem w jaki sposób rozmawiać.

Opowiadam historię Młodego, mówię z czym ma trudności, a w czym jest mocny. Wskazuję które sytuacje mogą wzmocnić jego pozytywne zachowania, a które go zdenerwują i na jakim punkcie jest wyjątkowo wrażliwy. Często spotykam się z komentarzami nauczycieli „Dobrze, że mi Pani o tym powiedziała.”, „Teraz, jak już to wiem, to wiem jak podejść do niego”.

Potem, czas pokazuje czy nauczyciel bierze do siebie informacje ode mnie, czy wezmą górę emocje dnia codziennego. Jedno jest pewne: nauczyciel otrzyma kluczowe informacje dotyczące mojego dziecka tylko wtedy, gdy z nim porozmawiam.

Wieczorem wróciłam do domu i proszę Młodego o przyniesienie wszystkich zeszytów. W ramach usamodzielniania, zeszyty kupował sobie sam. Szkoła przeznaczyła trochę czasu na bardziej luźne zajęcia, bez zeszytów. Chciałam zobaczyć czy dzieciaki już coś piszą w zeszytach. Zeszyty pokazał, a żaden z nich nie był podpisany.

Było trochę śmiesznie.

Oto dialog z Młodym:
Ja: Synek, do jakiego przedmiotu to jest zeszyt?
On: Do geografii i historii.
Ja: Do dwóch przedmiotów?
On: No tak, po jednej stronie zeszytu jest geografia, a po drugiej historia.
Ja: Acha. A dlaczego?
On: Bo jest ten sam nauczyciel. Nie lubię mieć wielu zeszytów, w ten sposób lepiej mi to wszystko ogarnąć.
Ja: Ok, to podpisz ten zeszyt.

Ja: A ten zeszyt do czego?
On: Do fizyki i matematyki.
Ja: Ten sam nauczyciel?
On: Nie, ale tak jest dobrze.
Ja: Acha. :) Ok, to podpisz. A ten z motorami do czego?
On: No przecież widać: Takie motory, to mogą być tylko do niemieckiego.
Ja: Hmmm, :) rozumiem. A ten?
On: Tu jest napis Oxford, więc do angielskiego.
Ja: A dlaczego do niemieckiego w linie, a do angielskiego jest w kratkę?
On: Bo w niemieckim są te wywijasy, które muszę dobrze widzieć, a angielski mam już bardziej ogarnięty.
I tak dalej……

O cudna logiko wieku dojrzewania!

Pozdrawiam Was,
Małgorzata

Odpowiedzi: 8 do wpisu “Po pierwszym miesiącu szkoły (dziecko (nie tylko) z ADHD)”

  1. Sara pisze:

    Świetny blog. Można się z niego wiele nauczyć. Powinni z niego korzystać nie tylko rodzice, ale i nauczyciele dzieci z ADHD.
    Pozdrawiam Was!

  2. Julia pisze:

    W sumie, nigdy nie pomyślałam o tym, żeby do niemieckiego zakupić zeszyt w linie. To bardzo mądre spostrzeżenie! :)

  3. Travis pisze:

    Fajny wpis, podoba mi się szczególnie dialog z młodym :D
    Travis recently posted..Teksty na podryw

  4. Aneta pisze:

    Świetny blog! Sama mam mojego nicponia z ADHD i z chęcią poczytam Twoje artykuły. Dodaję blog do ulubionych! Korzystając z okazji życzę wesołych Świąt Bożego Narodzenia oraz samej pomyślności w nadchodzącym 2015 roku!
    Aneta recently posted..Narożniki Warszawa

  5. RazDwaTrzy38 pisze:

    Sposób z zeszytami ma świetny, to też ciekawe jak po okładce można ułożyć jaki zeszyt do jakiego przedmiotu pasuje :)

  6. Monika pisze:

    Hahah, Wasz dialog o zeszytach rozbawił mnie do łez :) moja córa musi mieć osobny zeszyt do każdego przedmiotu, pięknie podpisany-oczywiście własnoręcznie przez nią, każda próba pomocy kończy się krzykiem, że przecież ona wie lepiej jak ma wyglądać jej zeszyt :) Ale cieszę się że z nauczycielami doszłaś do porozumienia, nie każdy (niestety!!!) jest tak wyrozumiały.Życzę samych sukcesów, szczególnie Młodemu,żeby się szybko „zadomowił” wśród rówieśników :)

  7. Benia pisze:

    To świetnie, że Młody dojrzał do tego, aby sobie poukładać po swojemu, ale tak żeby wszystko było ok. Tylko pogratulować:-) I Tobie Gosiu cierpliwości do biegania po nauczycielach. Szkoda tylko, że ja nie mam takich dobrych doświadczeń ze szkołą jak Ty. Mam wrażenie, że gdyby nie szkoła to nie byłoby żadnego ADHD u mojego Młodego:-) Pozdrawiam i jeszcze raz GRATULUJĘ!

    • Malgorzata pisze:

      Beniu, Dziękuję. Jakie będą dalsze doświadczenia, jeszcze zobaczymy.
      A ciekawe co piszesz, że „gdyby nie szkoła to nie byłoby żadnego ADHD u mojego Młodego:-)„.
      Napisała do mnie pewna nauczycielka z prośbą o przeprowadzenie szkolenia w szkole. Napisała, że potrzebna jest zmiana postaw nauczycieli, ponieważ ona obserwuje, że obecne nastawienie potęguje zachowania niepożądane u chłopca z ADHD. Ciekawe, prawda?
      Może napiszę o tym więcej.
      Pozdrawiam,
      Małgorzata

Zostaw odpowiedź do Sara

*
CommentLuv badge

Spam protection by WP Captcha-Free