Poranne wychodzenie do przedszkola to był koszmar. Darka zaprowadzał tata, który miał margines czasu przyjścia do pracy.

Od początku kładliśmy nacisk na to, żeby synek był samodzielny. W tym wypadku chodziło o ubieranie. Było to bardzo trudne, ponieważ on zwyczajnie siedział ze skarpetką w reku, zapatrywał się i jej nie zakładał. Kilka przypomnień – zakładał ta skarpetkę i siedział z drugą, znów przypomnienia. I to nie tak, że przypomniałam jeden razy, czy dwa.

Gdy miał gorszy dzień trzeba było powtórzyć 6-8 razy, przy lepszym 3-4 razy. Po każdej części ubrania jakby się „zawieszał”. Patrzył w dal i nie robił zupełnie nic.

Dzień w dzień.

Rozmawiałam z mamami innych dzieci z przedszkola. Nie mialy tego typu uwag do swoich dzieci. Nie miały dla mnie rady.

Tagi: , , , , , , ,

Zostaw odpowiedź

*
CommentLuv badge

Spam protection by WP Captcha-Free